…o filmie „Zupełnie
Nowy Testament” lub o pracy w korporacji?
Dopuszczam także zupełnie luźną
interpretację poniższego przemyślenia.
Jeśli jednak przyjąć koncepcję, że się trochę pogubił to
wszystko staje się jasne i przejrzyste. Może czasem nie ogarniać, podobnie jak
Bóg z rzeczonego filmu, który zagłębiony we własnym egocentryzmie za nic ma
wytwory swojej fantazji. Bo jeśli stworzył to wszystko aby zadawać ból i
cierpienie, to naprawdę potrzebujemy odkupiciela.
Rozważałem też inną koncepcję, że jednak projekt od początku
był spójny i miał określony cel. Główny Architekt miał wizję całości. Był też
otoczony gronem biegłych programistów, z których najlepsi mieli jednak nieco
inny pogląd na sprawę i chcieli wprowadzić do całości własne modyfikacje.
Niestety… Główny kierownik projektu trzymał się sztywno swojej własnej wizji, a
że posiadał siłę sprawczą to natychmiast pozbył się opornych, którzy chcieli
modyfikować, a nie kodować realizując jedyną słuszną koncepcję. Pozostali z Nim
tylko Ci, którzy nie mając żadnego innego widoku, w sensie woli własnej poza podążaniem
za swoim wizjonerem.
Oczywiście jak to w przypadku takich projektów bywa, tak
zwane „linie śmierci” z angielskiego „deadlines”, powodowały że nigdy nie było
dość czasu na porządne wyczyszczenie kodu, ale było i jest mnóstwo czasu na
poprawki. Zawsze można powiedzieć odbiorcy, że był niegrzeczny i źle kliknął i
dlatego spotkała go kara. To świetna metoda na przykrycie zaniedbań i własnej ignorancji.
Tak to tworzyły się losy ziemian, a na wszystkie nieudane elementy projektu
Główny Programista tworzył dodatkowe pułapki, w które łapali się
zdezorientowani użytkownicy.
Nie wiadomo też dokładnie, czy Master stworzył Super Users,
czy też potworzyli się sami, ale jednak pojawiła się cała masa takich, co
twierdzili i twierdzą, iż znają całą koncepcję Architekta i są jego
wysłannikami. Rozumieją co miał na myśli i są władni w jego imieniu wybaczać.
Odnoszę jednak wrażenie, że skoro „język programowania” jest na tak wysokim
poziomie, iż człowiek rozumem (nawet zbiorowy) nie może ogarnąć nawet
pojedynczych pod-projektów, to jakiż człowiek może twierdzić, iż rozumie całość
koncepcji?
Tu zastosuję małą retrospekcję, ponieważ sądzę że całość
mogła wymknąć się spod kontroli jeszcze z innej przyczyny. Mianowicie
samodzielni programiści oddaleni siłą z projektu, których liczba kodowa to 666,
założyli własną kastę. Stworzyli po cichu mnóstwo mniejszych projektów, które
częściowo uzupełniają, czasami dziurawą aplikację, ale też mnóstwo takich,
które działają wadliwie i szkodzą projektowi głównemu. Na ich temat wiemy o
wiele mniej, bo choć mają swojego przywódcę to nie przeniknęły do nas żadne
informacje na temat jego ogólnej koncepcji.
Nie wiemy czy Master Developer kasty 666 miał cały własny
projekt, czy raczej jest to jakiś open source? Ponieważ środki masowego
przekazu są prawie w całości w rękach Głównego Architekta to musimy przyjąć
zasadę, że jest to drugie. Biorąc pod uwagę chaotyczne działanie tejże kasty i
niepełne oprogramowanie sprawiające wrażenie braku spójności, tym bardziej
utwierdzam się w przekonaniu, że jako takiej ogólnej koncepcji nie ma. Zatem
cóż czynić nam małym użytkownikom świata? Ano nic. Przecież bez względu, czy
działamy zgodnie z projektem głównym, czy też czasami podeprzemy się
programikami open source, to przecież Główny zaprogramował wszystko. Skoro
wszystko to również to, że wybierzemy od czasu do czasu jakiś „lewy” programik
i skierujemy się na tor, który pozornie wiedzie nas ku lepszemu.
Odbiegłem nieco od głównego wątku, który się nie
przewijał, ale zapowiedziany w tytule domaga się teraz wspomnienia. Otóż film,
który zaledwie dni temu kilka obejrzałem na ekranie kinowym, jest pełen takich
pytań. Nie wiem czy reżyser miał właśnie to na myśli, ale dla mnie stał się
natchnieniem do napisania niniejszego wywodu. Ów film oczywiście. Pełen
alegorii sugeruje z początku, iż niczego zrobić nie możemy, gdyż despotycznie
nam panujący, jedyne co może nam zaoferować, to zestaw nowych kar, dolegliwości
i krzywd. Oczywiście większość z nich tworzymy sami siedząc w zaciszach biur i
mieszkań i wymyślając coraz to nowe koncepcje, jakby tu utrudnić życie naszym
najbliższym.
Pojawienie się nowego proroka przynosi światu odkupienie i
lepsze życie. Nic nie jest pewne i nic nie jest skończone, więc każdy może stać
się apostołem i wpływać na losy pozostałych. Odniosłem wrażenie, że reżyser i
scenarzysta kierował się koncepcją radykalnej zmiany. Ponieważ świat jak dotąd
zły z gruntu rządzony przez mężczyzn nagle nabiera barw. Zarówno Bogini, jak i
nowa Proroczka zmieniają ogólną koncepcję i wszystko staje się kwieciście
kolorowe i piękne i znikają plagi.
Teraz trochę podsumuję, że skoro na początku przyjąłem
koncepcję, iż Bóg jest programistą i on to zaprogramował całość w sposób jaki
działało, a po drugiej stronie stoi przywódca kasty 666 to w zasadzie nie ma wielkiego
wyboru. Są tylko dwa obozy. Jeden od zarania zaprogramowany na rządzenie
światem przez męską cześć populacji, która to koncepcja była uzasadniona w
czasach, gdy większe znaczenie miała siła fizyczna, a druga naładowana
pierwiastkiem kobiecym, która przebija się gdy świat nie potrzebuje już
przemocy aby istnieć. Zatem czy teraz zwycięża obóz open source-owców i czy
jest związany z kastą 666? Czy Master Developer jest kobietą? Nasuwa się tutaj pytanie
podstawowe. Kto jest zły?
Myślę, że wszystko zostało stworzone w ten sposób, aby oba
te obozy współpracowały ze sobą i wzajemnie się wspierały. Zatem, czy istnieje
jeszcze jakiś sponsor projektu większy ponad wszystko, pod którego okiem
działają zarówno Główny Architekt, jak i
Master Developer? Którego z nich domeną jest łagodność, a którego walka?
Historycznie wygląda to tak, że słowa swoje, a czyny wskazują na odwrotność.
Przyłożę teraz całą tą koncepcję do obecnego
mieszania się kultur i migracji ludów. Czy ta światowa unifikacja, to nie jest
jakaś współczesna wieża Babel? Czy to zamierzony ruch, czy też błędy
oprogramowania? A może wynik działań nie znanych nam jeszcze hackerów?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz